Udana inauguracja! Zawisza 7:0 GTS Czarna Dąbrówka

Udana inauguracja! Zawisza 7:0 GTS Czarna Dąbrówka

Skład: P. Olejnik (69 min. K. Drab) - D. Jakuć (65 min. A. Świderski), P. Toczek, K. Pranczk, D. Syldatk - G. Treder, K. Petryszyn (30 min. K. Dziemianko), D. Petryszyn (72 min. P. Kędziora), A. Zblewski, Ł. Hinc - M. Petryszyn

Bramki: 1:0 Ł. Hinc (asysta A. Zblewski); 2:0 A. Zblewski (M. Petryszyn); 3:0 Ł. Hinc (A. Zblewski); 4:0 M. Petryszyn (D. Petryszyn); 5:0 Ł. Hinc; 6:0 P. Toczek (rzut karny, faulowany A. Zblewski); 7:0 P. Toczek (Ł. Hinc)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siedemnastego dnia sierpnia 2014 roku na boisku w Borzytuchomiu rozegrano I kolejkę V Ligi podokręgu Słupskiego, w której do walki niczym Sparta z Persami stanęli gospodarze - Zawisza Borzytuchom, podejmując na własnym terenie dobrze znanego im rywala, czyli GTS Czarna Dąbrówka.
 

Pogoda tego dnia nie była idealna do gry w piłkę, brak słońca, częściowe zachmurzenie i ostry, porywisty wiatr - wręcz idealnie odwzorowała tę pogodę, która towarzyszyła Leonidasowi i jego armii w walce w wąwozie termopilskim.

Wielki zegar, zwany Borzytuchomskim Big Benem, wskazywał godzinę 15:30 i zawodnicy obu ekip ruszyli na przedmeczową rozgrzewkę. Stewardzi i liczne zastępy policji bardzo szybko i sprawie zajęli się tłumami ludzi, którzy już od kilku godzin dobijali się do bram stadionu oraz odprowadzili kibiców przyjezdnych na ich sektor .

Chwilę za zawodnikami na boisko wybiegła trójka sędziowska dzisiejszego spotkania a mianowicie Tadeusz Jankowicz jako główny arbiter oraz Arkadiusz Żynis i Sylwester Barczyński, którzy pomagali mu na bokach.

Coraz głośniejsze przyśpiewki i odpalone race dały do zrozumienia wszystkim, że dochodzi godzina 16 i zawodnicy na czele z wyżej wymienioną trójką sędziowską wyjdą zaraz z tunelu. Kobiece piski i głośne wrzaski rozlegają się po całym stadionie i okolicznych wioskach! Tak! Wychodzą z tunelu! Kapitanowie i sędziowie są na środku boiska, więc możemy zaczynać. Przedtem jeszcze jednak losowanie stron boiska. Sędzia rzucił monetę. Teraz wszyscy jej szukają. Jest, jest moneta. Ale chyba jakaś inna. Nieważne.

Trener Krzysztof Miąskowski na dzisiejszy mecz wybrał ustawienie 4-2-3-1 . W bramce wybierał między „doświadczonym” Pawłem Olejnikiem a młodzieżowcem Krzysztofem Drabem, ostateczny wybór padł jednak na Pawła, nikt nie wie dlaczego. Na prawej obronie zagrał nominalny środkowy obrońca, również młodzieżowiec Denis Jakuć, który na mecz zdążył w ostatniej chwili, jadąc w korkach z pobliskiej miejscowości Żukówko. Na samym środku obrony trener wybrał zawodników, których ściągnął w tym okienku transferowym, a mianowicie zagrali tam Przemysław Toczek i Kamil Pranczk . Odkąd treningów nie wznowił Grzegorz Stencel to wybór na lewej obronie jest między dwoma zawodnikami, jednym z nich jest Darek Syldatk, który przez najstarszych kibiców kojarzony jest z trzema punktami w Tuchomiu, drugi zaś to Karol Dziemianko, zwany potocznie „Assasynem”. Ksywa ta wzięła się z tego, że Karol to bardzo twardy i waleczny zawodnik, wstawiający głowę tam, gdzie inni boją się wstawić nogę, dlatego pewnie niektórzy żartują, że Karol nadawałby się do drugiej części filmu „Człowieka z blizną”. Wybór jednak padł na Darka. W linii pomocy jako dwóch defensywnych pomocników, pod nieobecność Mateusza Nogiecia, wystąpili Grzegorz Treder i Krzysztof Petryszyn, przy czym ten pierwszy raczej z przewagą obowiązków defensywnych, tj. wspomagania środkowych obrońców i „czyszczenia” przedpola. Plastuś zaś w większym stopniu angażować się miał w poczynania ofensywne i – co istotne – dostarczać piłkę od obrońców do graczy ofensywnych. Trójkę ofensywną stanowili Andrzej Zblewski, który nominalnie gra na prawej obronie, Dominik Petryszyn - najmłodszy z trójki „Braci P.” w składzie i szybki, zwinny, opalony Łukasz Hinc, a na samej szpicy , na tak zwanym żądle wystawiony został przebiegły jak lis Mateusz Petryszyn.

Tadeusz Jankowicz gwiżdże i zaczynamy widowisko. Pierwsze minuty przypominały start wyścigu kolarskiego, czyli przepychanki, nieustanna walka i chęć szybkiego wyjścia na prowadzenie. Najwięcej działo się w środku pola, gdzie niestety po jednej z dość niefortunnych akcji ucierpiał Krzysztof Petryszyn. Szybka opieka medyczna i Plastuś znów melduje się na boisku, ale na niedługo, ból jest nie do wytrzymania i potrzebna będzie zmiana. Na zegarze 30 minuta i na murawę w miejsce kontuzjowanego gracza wbiega Karol Dziemianko. To bardzo zuchwały i niezrozumiały, jak się na początku wydawało, ruch trenera gospodarzy. Karol zajął miejsce na lewej obronie, Darek przesunął się wyżej w miejsce „Kleszcza”, ten powędrował na szpicę cofając Ozora na „10tkę”, który z kolei „zepchnął” swego brata Dominika do środka pola. I taka zmiana okazała się strzałem w sam środek tarczy, ale do tego później. Gospodarze coraz śmielej dochodzili do akcji podbramkowych, lecz brakowało skuteczności. W jednej akcji próbował Jakuć głową, ale piłka minimalnie minęła bramkę, w drugiej zaś Grzegorz Treder pokusił się o strzał z dystansu, lecz i ta próba nie przyniosła żadnych korzyści. Najlepszą okazję miał Darek Syldatk, szturmujący lewą stroną niczym radziecki czołg T-62 z czasów zimnej wojny, ale po jego strzale piłka zawędrowała wprost w rękawice bramkarza, który sparował strzał na rzut rożny. Dochodziła minuta 37 i piłka ze środka pola została posłana na dobieg, na prawe skrzydło do Andrzeja Zblewskiego. Andrzej, zwany „Żelaznym Udem” wyprzedził obrońcę, dopadł do piłki i zagrał na krótki słupek do wbiegającego w pole karne Hinca i 1:0 dla gospodarzy!! Kibice skandują nazwisko Kleszcza, ale nie zapominajmy, że „czarną robotę” wykonał w tej akcji Andrzej. Dokładnie trzy minuty później Mateusz Petryszyn zagrał perfekcyjną piłkę do wybiegającego sam na sam z bramkarzem Andrzeja i ten spokojnym , mierzonym strzałem pokonał bramkarza gości . Gol i 2:0 !! Mijają kolejne trzy minuty i 3:0!!! Świetnym podaniem ze środka pola znów zostaje obsłużony Andrzej „Udziec” Zblewski i po raz kolejny wykłada piłkę jak na tacy Hincowi! 3:0 !! Ta końcówka pierwszej połowy przypominała nam trochę pojedynek bokserski, trzy szybkie ciosy i GTS na deskach, liczony przez Jankowicza. Z takim rezultatem na przerwę schodzili zawodnicy obu drużyn, gracze Zawiszy z podniesionymi głowami, drudzy skierowanymi nieco niżej, jakby szukali czegoś na ziemi.

W czasie przerwy nie doszło do żadnych zmian w ekipie gospodarzy, goście wymienili dwóch graczy. Druga połowa zaczęła się jak ostanie dwa kwadranse pierwszej, czyli od ataków gospodarzy i wyrywkowych akcji gości. Kolejne powody do radości kibice mieli już w 58 minucie . W środku pola piłkę przyjął Dominik „Gruby” Petryszyn i jak na tacy, sprytnym podcięciem nad linią obrony, wyłożył ją swemu bratu Mateuszowi. Ozorowi nie pozostało nic innego jak spytać bramkarza, w który chce róg. Wybrał lewy, no i tam dostał. Gol i 4:0 po godzinie gry na Borzytuchom Stadium !! Na zegarze minuta 65 i z boiska schodzi Denis Jakuć, a za niego szybkim i dostojnym krokiem na murawę wbiega Artur „Dzik” Świderski. Niech nikt nie myśli, że ksywa „Dzik” wzięła się od tego, iż lubi kartofelki, wręcz przeciwnie, po jego posturze widać, że ryż i kurczak to przede wszystkim! Mija minuta i Hinc z Hat-Trickiem!!! Świetnie założony pressing przez całą naszą ofensywę skutkuje tym, że obrońcy rywala tracą piłkę, dopada do niej Kleszcz i „uderza” na bramkę. „Uderza”, bo piłka turlała się jak kłębek kurzu w Westernowym mieście w samo południe. Piłka leciała w sam środek bramki, gdzie przecież stał bramkarz. Nawet Amerykańscy naukowcy z NASA nie potrafią odpowiedzieć sobie na pytanie „Co chciał zrobić bramkarz w tej sytuacji?” . Błąd czy nie błąd, nazwisko Hinc po raz 3 w notesie sędziego tego dnia i wynik na tablicy 5:0. Chwilę później jesteśmy świadkami zmiany bramkarzy. Schodzi Paweł Olejnik, lekko zmarznięty z powodu braku ruchu a wchodzi Krzysztof Drab. Chwile wcześniej wszedł i już wpisał się do notesu sędziego!! Artur Świderski zapisany czarnym długopisem !! Szkoda, że w rubryce „Żółte Kartki”. Minuta 72 i z rozgrzewki trener woła Pawła „Khedire” Kędziora, który wchodzi za Dominika Petryszyna. Skurcze chwytają naszego środkowego i nie jest w stanie kontynuować dalej gry. Dwie minuty później akcje prawą stroną zamyka Andrzej Zblewski. Mknie w pole karne jak Huragan Katrina, mija jednego rywala, a drugi nie potrafiąc zabrać piłki naszemu zawodnikowi „powala” go w polu karnym. Określenie „powala” jest na wyrost, każdy wie, że Andrzeja nie idzie powalić , powiedzmy zatem - sprytnie i inteligentnie Andrzej upada w polu karnym. Sędzia pewny swojej decyzji dyktuje na wapno, będzie strzał z 11 metrów !! Wokół pola karnego kręci się Hinc i Toczek, krótka rozmowa , trochę śmiechu , jakieś obietnice na ucho, ostatnie wskazówki i to jednak Przemek będzie wykonawcą rzutu karnego. Mimo to Hinc z uśmiechem ustawia się na 16 metrze i czeka z całą drużyną na bieg wydarzeń. Gwizdek Jankowicza, bramkarz trzęsie się jak żyrandol w kawalerce przy torach, szybki doskok do piłki Toczka i perfekcyjne uderzenie w prawy górny róg bramki, można by rzec, że zrobił to z perfekcją chirurga !! Toczek w notesie i mamy 6:0 !! Goście rozpoczynają od środka, grają chwilę piłką z tyłu, próba podania do środka, a tam już zza pleców wyskakuje Przemek! Świetne zagranie na wyprzedzenie naszego obrońcy, zrobił to niczym Thiago Silva !! Piłka przejęta, głowa do gór , rozgląda się i posyła piękne prostopadłe podanie na prawe skrzydło, gdzie na pełnej szybkości niczym Usain Bolt w biegu na 100 metrów leci Hinc. Przyjęcie Kleszcza, dobiega do pola karnego, rozgląda się i odwdzięcza się swojemu koledze podobnym podaniem sprzed chwili. Piłka ląduje na 5 metrze i tam Toczek dostawia tylko nogę! Bramkarz bezradny, obrońcy pogrążeni w smutku, radość na twarzach piłkarzy Zawiszy!! 7:0 ! To już przecież pogrom! Do końca meczu okazji nie brakowało. Dwa razy Hinc mógł się lepiej zachować, za pierwszym razem wystarczyło trafić w bramkę, za drugim niedokładnie wykładał piłkę Ozorowi i obrońca to przeciął. Swoje okazje mieli też Andrzej Zblewski i Mateusz Petryszyn, ale żadna z nich nie zakończyła się bramką. Sędzia gwiżdże po raz ostatni i koniec meczu!! Oczekiwania w debiucie spełnione aż nadto, wielka radość wśród piłkarzy Zawiszy jak i kibiców. Piękny mecz, piękne widowisko, po prostu piękny dzień nad Borzytuchom Stadium. Piłkarze po meczu tradycyjnie podziękowali kibicom za ich doping i wspieranie ich podczas meczu. Dzisiaj było ich naprawdę sporo! Oby tak częściej !!

I takim oto sposobem Zawisza po I kolejce zostaje Liderem rozgrywek V Ligi Okręgowej. Brawo trenerze, brawo zawodnicy, brawo cały Zawiszo! Z niecierpliwością czekamy na kolejny mecz, który odbędzie się w Dębnicy Kaszubskiej 23.08.2014 o godzinie 17! Zapraszamy wszystkich! WSZYSCY NA MECZ !!!

Autor tekstu: Ł.H.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości